-
5 dni na wyspie
Kiedy w nieustającym deszczu wjechaliśmy na Wyspę Księcia Edwarda byłam w kiepskim nastroju. Zła, przemoczona, już planowałam wpis o tym, że po raz kolejny ludzie mówili nam, że coś będzie jakieś, a okazywało się odwrotnie. Tym razem wszyscy zachęcali nas do odwiedzenia PEI, a tu jak się okazuje jest szaro, mokro i wszędzie są komary!Myślę,…
-
Kanada w pigułce, która nas pokonała.
Jeśli planujesz odwiedzić Kanadę ale masz zaledwie kilka dni to twoim celem powinien być Nowy Brunszwik. Jest tutaj wszystko co charakterystyczne dla prowincji, które odwiedziliśmy do tej pory. Ok, nie ma wysokich gór z ośnieżonymi szczytami, jednak jak się okazało – są tu „wystarczające” górki. Ale od początku. Już pierwszego ranka uderzyło mnie to, że…
-
Sto dni
Powinien teraz być wpis o Nowym Brunszwiku ale zorientowaliśmy się wczoraj, że mija 100 dni naszej wyprawy. Oczywiście w Kanadzie jesteśmy trochę dłużej – pisząc „naszej wyprawy” mam na myśli czas odkąd oboje, na rowerach opuściliśmy Vancouver. Będzie więc o podróżowaniu i bardziej o nas a mniej o Kanadzie. Trochę jesteśmy już zmęczeni. To „trochę”…
-
Nie taki Quebec straszny
Historia trochę jak z preriami. Właściwie nawet gorzej – przed tą prowincja ostrzegano nas jeszcze zanim wsiedliśmy do samolotu. Później w trasie bywało różnie, ludzie albo pomijali ją zupełnie – spotkani w BC opowiadali że ludzie na preriach są przemili i potem na wschodnim wybrzeżu jeszcze milsi. Inni nie bawili się w kurtuazję i wprost:…
-
Krótka historia o tym, że nie umiemy w miasta.
Nie odkryliśmy tego w Ontario, chociaż fakt, że jest to prowincja skupiająca największą liczbę mieszkańców Kanady dodatkowo to podkreślił. Kiedy wjeżdżamy na teren większego miasta zdarza się, że przepadamy na kilka godzin. Jest głośno i ciasno. Wszędzie pełno ludzi, samochodów, świateł.Problem polega na tym, że turysta z obładowanym rowerem do miasta nie pasuje. Dodatkowe kilogramy…
-
Czekając na ścianę.
Jesteśmy w trasie ponad dwa miesiące. Przejechaliśmy ok 5 tys. km i mniej więcej drugie tyle nam zostało.* Jak dotąd szczęście nam dopisuje. Pogoda zwykle do jazdy. Mieliśmy tylko tydzień upałów i 3 lub 4 dni które zmusiły nas do pedałowania w deszczu. Wiatr więcej pomaga niż szkodzi. Techniczne usterki też drobne, kilka gum i…
-
Rutyna
Wstajesz rano, jesz śniadanie, idziesz do pracy, jakaś przerwa albo dwie na posiłek i po ośmiu godzin do domu. Wieczorem kanapa i telewizja. Jednym słowem rutyna. Wiadomo, że czasem dojdą jakieś zakupy, zajęcia dodatkowe, czy spotkanie ze znajomymi, ale w takim uproszczonym opisie dni są podobne.Nasza codzienność też trochę tak wygląda. Wstajemy, chciałbym napisać rano,…
-
Ontario – nie tak to sobie wyobrażaliśmy.
Pierwszy był Szymon. – Tu jest zupełnie inaczej nie z sobie wyobrażałem Kanadę. – A jak sobie wyobrażałeś? – Że będzie trochę jak w Sierakowie, lasy i jeziora ale płasko, a tu jest prawie jak górach. Potem ja. – Tu jest zupełnie jak w Norwegii!* Rzeczywiście podróżowanie brzegiem jeziora Górnego przypomina wycieczkę wzdłuż fiordu. Kiedy…
-
Kraina środka, pełna niespodzianek
Można by przypuszczać, że po ponad miesiącu jazdy rowerem przez Kanadę czwarta z kolei prowincja (do tego trzecia z preriami) nie powinna nas niczym zaskoczyć. Tymczasem nie zdążyliśmy jeszcze dobrze się rozpędzić po obowiązkowym selfie przy tablicy „Welcome in Manitoba” kiedy napotkaliśmy na pierwszą niespodziankę. Był to znak drogowy ostrzegający przed stromym zjazdem. Nie mogliśmy…
-
Tailwind – korzystaj póki możesz
Z wiatrem w plecy spotykaliśmy się już wielokrotnie, ale dopiero na prerii, z ciężkim rowerami, odczuliśmy jak duże ma znaczenie. Ostatni dzień w Albercie pozwolił mam poczuć jak wielką pomocą może być dla nas wiatr, przez pierwszą godzinę przejechaliśmy ponad 25km, dalej było niewiele gorzej. Następne dwa dni były podobne, ale dopiero czwartego dnia odczuliśmy…