Wstajesz rano, jesz śniadanie, idziesz do pracy, jakaś przerwa albo dwie na posiłek i po ośmiu godzin do domu. Wieczorem kanapa i telewizja. Jednym słowem rutyna. Wiadomo, że czasem dojdą jakieś zakupy, zajęcia dodatkowe, czy spotkanie ze znajomymi, ale w takim uproszczonym opisie dni są podobne.
Nasza codzienność też trochę tak wygląda. Wstajemy, chciałbym napisać rano, ale różnie z tym bywa. Jemy śniadanie i pakujemy wszystko na rowery. Jazdy wychodzi przeważnie 4-5h, do tego przerwy na jedzenie, picie, zdjęcia. Wieczorem rozbijamy namiot, jemy kolację i kładziemy się spać.
Rutyna prawie jak w pracy, zwłaszcza podczas jazdy wąskim poboczem, gdy trzeba skupić się na drodze. Ale to prawie robi olbrzymią różnicę bo jednego dnia pijesz poranną kawę patrząc na ośnieżone szczyty, a innego na rozległe, zielone prerie. Raz patrzysz się na białą linię oddzielająca pobocze od jezdni, a innym razem patrzysz jak niedźwiedź ucieka na drzewo. Czasem wieczorem rozbijamy namiot w pośpiechu i chowamy się przed komarami, a innego dnia pijemy piwo na brzegu drugiego największego, słodkowodnego jeziora świata.
Te małe różnice sprawiają, że nasza rutyna zamienia się we wspaniałą przygodę.
Jedna odpowiedź do “Rutyna”
Śledzę i kibicuje cały czas.
Mega przygoda, świetny opis i fotki extra!
Powodzenia
Sebastian