Krótki update, z góry przepraszamy za niewielką liczbę zdjęć ale przebijamy się przez góry i ciężko o prąd, zasięg, internet…generalnie jest ciężko.
Nie będę za bardzo narzekać. Trasa, którą jedziemy nie była naszym pierwszym wyborem o czym pisał już Szymon i faktycznie widoki częściowo wynagradzają jazdę, ale to nadal autostrada.
Początek był obiecujący, za każdym zakrętem widok jak z pocztówki a męczące podjazdy wynagradzały zjazdy, na których nawet ja nie zaciskam hamulca.
Potem oczywiście zaczęły się schody, wpierw niewielki 15 km detour spowodowany wybraniem złego zjazdu z ronda (Szymon: nie wrzuciłem trasy na wahoo, bo przecież jedziemy cały czas jedna drogą😉), potem namieszała pogoda – burza przed przełęczą zmusiła nas do skrócenia planu dnia o połowę. Następnego dnia udało nam się część nadgonić, między innymi wskrobaliśmy się na przełęcz Rogera (1330 m npm – tak wysoko nasze rowery jeszcze nie były) i wydawało się że wychodzimy na prostą. Niestety dziś znowu zostaliśmy sprowadzeni na ziemię – trzy gumy na odcinku 20 km pomimo pięknej pogody i oszałamiających widoków podcięły nam skrzydła. W tej sytuacji zostało nam jedno wyjście, pojechać na piwo!
2 odpowiedzi na “Nikt nie mówił, że będzie łatwo.”
Piwo zawsze ratuje sytuację:)powodzenia
Było zacząć od piwa i wszystko by przebiegło inaczej:)