Po 2 tygodniach jazdy można by się spodziewać, że większość początkowych problemów będzie za nami. Tymczasem rano nadal potrzebujemy kilku godzin, żeby zjeść śniadanie i zapakować wszystko na rower. W ciągu dnia przy drugim śniadaniu czy obiedzie wygląda to już lepiej, ale to zysk tylko 5-10 minut.
Te drobne zmiany w naszej codziennej rutynie są niewielkie w stosunku do tych, które musimy podjąć w nadchodzących dniach, a wszystko za sprawą Martiny*.
Martinę poznaliśmy w Grand Forks. Podjechała do nas rano w czasie niekończącego się pakowania i zaproponowała, że jak już się ze wszystkim uporamy, to zaprasza do swojego biura na kawę („the trail provides” jak to mówią jankescy długodystansowcy). Tak też zrobiliśmy i podczas rozmowy przy dobrej kawie Martina rzuciła: „a sprawdziliście czy przełącz jest otwarta?” i się zaczęło.
Nasza pierwotna trasa prowadziła przez Gray Creek Pass (2072 m n.p.m.). Niestety z powodu zalegającego śniegu jest zamknięta i prawdopodobnie nie zostanie otwarta do połowy lipca. W zawiązku z tym musimy wybrać inną drogę. Za sugestią naszej rozmówczyni wybraliśmy kierunek na północ. Tak więc dzisiaj ruszamy do Revelstoke i stamtąd Trans Canada Highway do Calgary. Będzie trochę niżej, ale widoki mają być rewelacyjne.
Stety/niestety nasza wyprawa nie kończy się w Calgary i tak już po chwili dowiedzieliśmy się, że w Edmonton nie ma niczego ciekawego i nie warto tam jechać, a zamiast objeżdżać jezioro Huron lepiej skorzystać z promu.
Dzisiaj na północ i dalej do Calgary gdzie czeka nas dzień lenistwa, a co dalej to się okaże.
* przy kawie dowiedzieliśmy się, że Martina pochodzi z Niemiec i w 1989 przejechała samotnie kontynent z wschodu na zachód, częściowo przez Kanadę, częściowo przez USA
3 odpowiedzi na “Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”
Pozdrawiam. Gdy mam zasięg to zaglądam. Dzielnie sobie radzicie. Tam też są kleszcze. Widoki piękne. U nas upały.
Revelstoke i dalej to najlepszy wybór. Jedźcie dalej przez Glacier National Park (tam będzie fajna przełęcz Rogers pass), potem przez Golden prosto w Banff National Park (bezapelacyjnie najlepsze widoki). Pozdro z Jasper, tyż teraz jestem w Kanadzie i jeżdżę kamperkiem po górach.
To prawie po sąsiedzku. Epicko było by się spotkać. Niestety dla nas to za daleko i trochę nie po drodze.